czwartek, 27 sierpnia 2015

Zakończenie




   Śnieg pada tak gęsto, że praktycznie nic nie widać na drodze. Jest strasznie ślisko. Jadę tak szybko, jak tylko mogę. Zdaje się, że pogada, robi mi na złość. Chciałbym już być przy Rose. Nie mam zielonego pojęcia, co się stało, ale jak dzwonie do Nialla włącza się poczta głosowa. Nagrałem mu chyba z kilkanaście wiadomości, jeśli robi sobie żarty, jest już martwy. Popamięta mnie. Denerwuje się strasznie, mam złe przeczucie. Musiało coś pójść nie tak. Serce bije mi jak szalone. Żołądek podchodzi do gardła. Rose ma się dobrze. Rose ma się dobrze. ROSE MA SIĘ DOBRZE.
Powtarzałem to sobie w myślach. Niestety to na nic. Muszę zobaczyć, aby uwierzyć. Nie wybaczyłbym sobie, jeśli zginęłaby przeze mnie wraz z dzieckiem. Nie mogę kolejny raz ich stracić nie, teraz kiedy możemy zacząć wszystko od początku. Nowe miejsce, nowi ludzie gdzie praktycznie nikt nas nie zna i przede wszystkim zmieniony ja.
Nie chce już być takim potworem. Mam tego dość, że niewinni ludzie giną przez moją głupotę. Rose otworzyła mi oczy. Gdyby nie ona...nawet nie chce pomyśleć, co by było teraz ze mną. Niespodziewanie dostrzegłem znany mi samochód, zaraz koło niego dwa radiowozy policyjne oraz karetkę. Cholera. Przełknąłem powoli ślinę, robi mi się nie dobrze. Prędko zjechałem na pobocze i wyskoczyłem ze środka jak poparzony. Nawet nie gasiłem auta ani nie zamykałem drzwi. Muszę wiedzieć, co się stało. Natychmiast. Podbiegłem do karetki, ale od razu poczułem czyjeś ręce. Ktoś mnie odpychał. Nie mogłem zobaczyć, kto jest w środku. Kurwa mać.
- Proszę stąd odejść. - warknął posiwiały policjant.
Miałem już go zamiar uderzyć, kiedy w porę się opamiętałem. Rose. Rose jest teraz najważniejsza.
- Co się stało? Tym samochodem jechała moja narzeczona. Jest w ciąży, martwię się bardzo. Może mi pan powiedzieć, co tu do cholery się wydarzyło? - spytałem przerażony.
Zerknąłem na pojazd, który nie był wcale uszkodzony. Wszystko było w jak największym porządku. Dziwne. Jedyne co mnie zaniepokoiło to krew na śniegu przed samochodem. Wprawdzie nie było tego dużo, ale było. Skierowałem z powrotem swój wzrok na mężczyznę. Nic nie mówił, ale próbował. Co chwilę otwierał i zamykał usta. Przez to jeszcze bardziej zacząłem się niepokoić. Czego mam się w takim razie spodziewać? Najgorszego?
- Mogę panu tylko zdradzić, do jakiego szpitala ich przewieziono, nic więcej. - oznajmił, obserwując uważnie moją reakcję.
Był gotowy mnie unieszkodliwić, w razie czego jakbym chciał się na niego rzucić z pięściami. Oczywiście jestem u skraju wytrzymałości, ale nie daje tego po sobie poznać. W środku jestem przerażony niczym mała dziewczynka. Nie wiem, co się stało, ale na pewno coś strasznego. Na samą myśl o tym chce mi się płakać.
- Niedaleko stąd znajduje się nieduże miasteczko, może pan nie trafić, dlatego odeskortujemy pana. - zaproponował.
Pokiwałem głową na znak, że zrozumiałem. Udałem się prosto do swojego samochodu. Jak tylko zamknąłem drzwi, poczułem palące łzy w kącikach oczu. Zacisnąłem dłonie na kierownicy tak, aż zrobiły się całkowicie białe, jak ściana. Pozostało mi jedynie teraz się modlić. Modlić o to, aby Rose i dziecku nic nie było. Ruszyłem za radiowozem. Przez głowę przechodziły mi najgorsze, jakie tylko mogły myśli. Miałem już wszystko dosłownie gdzieś. Pozwoliłem, aby łzy zaczęły spływać po policzkach. Strach przed utratą ukochanej osoby jest tak silny, że nic poza tym nie czuje. Wypełnia mnie całego. Nigdy w życiu się jeszcze tak nie bałem. Okropne uczucie. Nikomu tego nie życzę. Jechałem, dłonie nadal miałem zaciśnięte na kierownicy. Nie zwracałem uwagi na ból. Prawdę mówiąc, go nie czułem. Mogłem jechać z Rose. Mogłem, ale tego nie zrobiłem. Żądza zemsty do reszty mnie pochłonęła. Pragnąłem go zabić. Pragnąłem zobaczyć, jak cierpi. Pragnąłem usłyszeć, jak błaga o śmierć, że zapomniałem, jak bardzo jestem potrzebny Rose.

   Jak tylko zajechałem na miejsce, zgasiłem samochód. Wysiadłem ze środka i zamknąłem pojazd drżącymi dłońmi. Wykonywałem to wszystko tak szybko, jak tylko mogłem. Ruszyłem biegiem w stronę budynku. Kiedy tylko byłem w środku, udałem się na recepcję, gdzie nikogo nie było. Super kurwa. Po prostu super. Ciekawe, za co im płacą. Na pewno nie za jebane pogaduszki. Byłem u skraju załamania nerwowego, więc zacząłem się wydzierać.
- Czy jest tu ktoś?! Gdzie się wszyscy do cholery podziali?! Ludzie no! - krzyczałem.
Cały praktycznie kipiałem ze złości. Nie powstrzymując się dłużej, walnąłem pięścią w biurko. Zostawiając na nim ślad, że tu byłem. Gdy miałem zamiar powtórzyć czynność, wyczułem czyjeś dłonie na swoim ramieniu, zaraz potem znany mi głos.
- Harry uspokój się w tej chwili. - rozkazała drżącym ze strachu głosem.
Odwróciłem się i zobaczyłem Barbarę. Jest nie dobrze. Bardzo nie dobrze. Dziewczyna ma zaczerwienione oczy, płakała. W drugiej dłoni trzyma chusteczkę. Na dodatek drży.
- Co tu robisz? Co się do stało? Może mi ktoś w końcu to wszystko wytłumaczyć? - zapytałem wkurzony.
Brunetka rozejrzała się dookoła, po czym złapała mnie za dłoń. Dużo osób się na nas patrzyło tylko, że wcześniej w ogóle ich nie widziałem. Zaprowadziła mnie tam, gdzie nikogo nie było. Korytarz, w którym przebywaliśmy, był pusty. Czekałem aż powie mi, co się takiego wydarzyło, ale ona tylko zwlekała z tym, jak tylko mogła. Nie wytrzymałem. Zbliżyłem się do niej i załapałem za ramiona.
- Powiesz mi kurwa w końcu, gdzie jest Rose?! - wrzasnąłem.
Chce usłyszeć prawdę. Teraz.
- Więc jak tylko ruszyli..Rose zasnęła. Parę metrów dalej ktoś wybiegł mu na drogę i..i on nie mógł tego tak zostawić. Myślał, że potrącił człowieka. - przerwała.
Patrzyliśmy sobie w oczy. Nagle dziewczyna zaczęła płakać.
- Niall zatrzymał się i wysiadł. Ona tylko udawała, wykorzystała jego dobroć Harry. Gdy uklęknął, aby sprawdzić, czy żyje. Ona wyjęła broń i strzeliła do niego. Niestety to nie Niall był celem..tylko Rose. - kontynuowała, szlochając.
Czułem, jak powoli robi mi się słabo. Obserwowałem, jak świat wali mi się na głowę. Kawałek po kawałku.
- Unieszkodliwiła go tylko, potem przeszukała i zabrała pistolet, którą miał przy sobie. Jak tylko była pewna, że nikt jej nie przeszkodzi zdradziła, od kogo jest. Harry ona była od Dylana! On wiedział, że zginie, to wszystko było ukartowane! - wyznała.
Nie. Nie wierzę w to wszystko.

 - Ona..zastrzeliła Rose. Strzeliła w nią kilka razy. W Głowę..serce i..i brzuch. Zginęła na miejscu razem z dzieckiem, nic nie można było zrobić. A na końcu zabiła samą siebie. - poinformowała mnie.
Poczułem jak dobra część mnie właśnie umarła wraz z Rose. Bez niej moje życie nie ma już najmniejszego sensu. Czym prędzej odsunąłem się od dziewczyny, aby przez przypadek nie zrobić nic głupiego. Czy ja śnie? Proszę, proszę, bardzo proszę, niech to będzie tylko zły sen. Czuje się jakby to był koszmar, z którego nie można się obudzić. Nie dopuszczam do siebie myśli, że ona nie żyje. Nie dociera to do mnie. Kręciło mi się w głowie. Obraz jest cały rozmazany, nic nie widzę. Oparłem się o ścianę, następnie zsunąłem na podłogę i zrobiłem to. Zacząłem wyć z rozpaczy. Jeszcze nigdy tak w życiu nie płakałem, jak w tym momencie. Jest to pierwszy oraz..ostatni raz. Wszystko, co tak bardzo kochałem, straciłem. Nie mam już po co żyć. Nienawidzę siebie to moja wina. Jak mogłem do tego dopuścić? Nienawidzę siebie, tak kurewsko mocno nienawidzę siebie. Gdybym tylko nie był takim chorym pojebem ona nadal by żyła. Teraz leży martwa w kostnicy. Muszę się z nią pożegnać. Muszę. Podniosłem się i przetarłem oczy dłonią. Dopiero teraz dostrzegłem Louisa i Liama. Przyglądali mi się z boku wraz z brunetką. Ich miny świadczą o tym, że wiedzą co się wydarzyło.
- Możesz mnie zaprowadzić do Rose? - poprosiłem.

   Jestem właśnie przed drzwiami z napisem kostnica. Samo słowo mnie przeraża, a co dopiero wejście tam. Barbara zaproponowała, że mi potowarzyszy, ale odmówiłem. Chce to zrobić sam. Lekarz dał mi kilka minut, abym mógł się pożegnać. Z początku nie chciał się zgodzić, ale w końcu dziewczynie udało się go przekonać. Zacisnąłem usta i wszedłem do pomieszczenia. Zimne powietrze uderzyło o moje rozgrzane ciało. Rozejrzałem się i zaraz zauważyłem moją ukochaną. Przełknąłem ślinę, czując narastającą gule w gardle. Ruszyłem w stronę metalowego stołu, na którym się znajdowała. Kiedy już byłem przy niej, złapałem brunetkę za dłoń. Jest przykryta białym materiałem od ramion w dół.
- Jestem już przy was kochanie. Nie zostawię was już nigdy. Obiecuje. - wyszeptałem bliski płaczu.
Jest taka zimna i blada. A wygląda jakby tylko spała.
- Kocham cię Rose i zawsze będę do końca mojego życia. - wyznałem szczerze.

Nachyliłem się nad brunetką i złożyłem delikatny pocałunek. Niestety to nie był to samo co parę godzin temu. Ona jest martwa. Gorzkie łzy spływały po moich policzkach. Nie wytrzymam tego bólu. Nie dam rady już normalnie funkcjonować. Tylko ona trzymała mnie przy życiu, a teraz? Mogę w końcu to zakończyć. Moja rodzina sobie świetnie beze mnie poradzi. Nie jestem już nikomu potrzebny. W takim razie muszę się pośpieszyć, nim ktoś tu przyjdzie i mi przeszkodzi. Bardzo ostrożnie położyłem się koło dziewczyny, wtulając głowę we włosy. Nadal pachną tak samo.
- Wybacz mi boże, wybacz mi. - powiedziałem.
Wyjąłem broń, po czym wsadziłem wylot do ust. Nie boje się śmierci, to śmierć powinna bać się mnie. Błyskawicznie pociągnąłem za spust. Powieki opadły i nastał koniec. Po prostu umarłem. Umarłem, tak naprawdę nie wiedząc, co jest po drugiej stronie i czy zobaczę jeszcze kiedykolwiek moją ukochaną Rose...


Koniec


Dziękuje wam bardzo, za to wszystko. Za każdy cudowny, jak i niemiły komentarz na tym blogu. Za to, że byliście ze mną i przede wszystkim za cierpliwość. Kocham was. Dlaczego to koniec? Nie chciałam, aby to opowiadanie wam się znudziło. Nie chciałam z tego robić drugiej mody na sukces. Chciałam to zakończyć wielkim niespodziewanym BUM! Mam nadzieje, że tak się stało.

Chciałabym was serdecznie zaprosić do czytania Psychic i Feeling, ale również nowego bloga z tymi samymi głównymi bohaterami. Neighbor będzie zupełnie czymś innym co dotychczas pisałam, to nie będzie typowe opowiadanie. Mam cichą nadzieje, że przypadnie wam do gustu. Zapraszam. 

Jeśli przeczytałeś/aś - Skomentuj.

28 komentarzy:

  1. Rycze. Kocham. Mam nadzieje, że zalozysz nowy blog... I mam nadzieję że główną bohaterka znów będzie Lily.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże rycze!!! Dziękuję Ci bardzo za to ze chciałaś poświęcić swój czas na pisanie tego opowiadania!!! Przypominam sobie jak z niecierpliwością czekałam na każdy rozdział, jak przeżywałam jak Harry pieprzyl nawet najprostsza sprawę, ile płakałam ale BYLO WARTO
    Chciałam tylko powiedzieć DZIĘKUJĘ!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurczę a już myślałam że będą szczęśliwi ... :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Płaczę i nie mogę przestać ;( kompletnie nie spodziewałam się takiego zakończenia...i nie mogę uwierzyć że to już koniec :(
    Świetny blog! <3 masz talent :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wierzę!!! :o
    Szczerze? Jak to czytałam - nie płakałam. Ani trochę. Cały czas byłam w totalnym szoku! Nie wierzyłam, że naprawdę to zrobiłaś!
    Ale cóż mogę poradzić, byłam po uszy zakochana w tym ff, szkoda, że skończyło się tak, a nie inaczej :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się, że w końcu wróciłaś!
    Myślałam, że będzie to kolejne happy end'owe zakończenie ale fajnie, że napisałaś to w taki sposób! :)
    Całe Dirty Love od początku mnie wciągnęło. Dziękuje za każdą łzę, która spowodowało to opowiadanie. Dziękuje za każdy uśmiech. Za każdy chwilę, kiedy myślałam, że tak dobre nastolatki nie potrafią czytać a ty mnie do tego przekonywałaś!
    Jesteś przykładem na to, że ludzie mają w sobie ogrom weny, tylko nie potrafią jej wykorzystać.
    A teraz lece zapoznać się z Neighbor.

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże płacze :'(
    oczywiście że będę czytać nowego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepraszam a kiedy będą rozdziały na psychic i feeling?

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja myślałam że będą w końcu razem, szczęśliwi i będą wychowywać dzieci... Nie spodziewałam się takiego zakończenia 😭😭😭

    OdpowiedzUsuń
  11. Co??!!
    Ty se jaja robisz ja ryczę tu!
    Jak ty mogłaś ich zrobić no .
    BUM i to wielkie BUM tak mnie zaskoczyłaś,że o matko jak kończyłam czytać końcówkowe miałam szeroko otwarte oczy i szeroko otwartą gębę.
    Ten rozdział jest najlepszy ze wszystkich.
    Myślałam, że będzie dobre zakończenie .
    Jezusie ja nie wiem co powiedzieć.
    Będę tęsknic za tym opowiadaniem.
    Kocham cię jak i ten blog

    OdpowiedzUsuń
  12. Matko nie wiem co powiedzieć, brakuje mi słów.
    No tego to się nie spodziewałam. Myślałam, że wszystko będzie dobrze a tu...
    Całe opowiadanie było świetne. Masz wielki talent. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie zupełnie wiem co powinnam napisać. Pamiętam jak trafiłam na ten blog przez koleżanke. Miałam wtedy faze na czytanie funfiction z 1D, mimo że nie jestem ich fanką. Troche sie załamałam kiedy zobaczyłam, że opowiadanie ma już sporo rozdziałów, ale dotrwałam do końca. Czuje smutek, bo zakonczyłaś już to opowiadanie, ale i ulge, ponieważ dzięki temu nie stało się ono nudne. Ta historia miała wątki i typowe i zaskakujące. W pewnym sensie różniła się od innych fanfiction. Może powinnam być zrozpaczona, dlatego że Rose i Harry nie żyją, ale w sumie musze szczerze ci przyznać, że podziwiam Cię za to zakończenie. Wymyśliłaś je efektownie (nie poszłaś na łatwizne), a dzięki temu jest zaskakujące. Czytając to miałam nadzieje, że jednak uda się ocalić chociaż dziecko i dzięki temu Harry będzie miał siłe aby żyć dalej. Pomiędzy dwoma ostatnimi rozdziałami była spora różnica czasu (nie mam ci tego za złe ), więc przez to trochę straciłam wątki. Czytam wiele opowiadań różnych gatunków zarówno w internecie jak i w realu, więc trochę się zgubiłam. Pamiętam jednak najważniejsze sceny (przynajmniej tak mi się wydaje) i naprawdę gratuluje ci sukcesu jaki osiągnęłaś tym opowiadaniem. Sama kiedyś chciałabym taki osiągnąć. Oczywiście będę czytać twoje kolejne opowiadania. Powidzenia w pisaniu. Mam nadzieje że jeszcze nie raz mnie zaskoczysz :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Pp prostu sie rozryczałam. Nie moge uwiezyć ze sie Rose nie zyje a Harry sie zabił. Nie spodziewałam si tego na prawde. Świetny rozdział naprawdę gratuluje ci tak swietnego bloga. Szkoda ze to juz koniec. Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  15. O mój boże..jak się poryczałam...Nie nie nie...to tylko moje oczy się pocą...kobieto! Jestes niezwykle utalentowana..szkoda że koniec DL...Ach...CUDOWNY BLOG <3
    Mam tylko nadzieję,że Harry pomimo tego co zrobił, zobaczy w końcu Rose...O jeju <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak Paulina zrobiłaś WIELKIE bum :) Dziękuje za najpiękniejszy prezent :* Jesteś cudowna i mam nadzieję, że napiszesz super książkę :) Kocham cię :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Nigdy jeszcze tak nie ryczałam. Kocham Cię 💘

    OdpowiedzUsuń
  18. Szkoda, że to koniec :( Jestem tutaj od początku i uwielbiam tego bloga! Naprawdę, masz talent. Najpierw trzymanie w napięciu, a potem wielkie BUM. Nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału nowego opowiadania! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Po prostu się poryczałam.. Czemu? Wszystko miało być tak cudownie.. Wyobrazalam sobie widok z oczu Harryego. Zaczęłam płakać. W jednym już usmierciłaś bohaterke; -; Tak mi żal Hazzy.. Będę czytała Twoje blogi. Dziękuję. Dziękuję za to że tyle się wysilałaś. Chociaż chorowałaś itd to nie poddałaś się. Bardzo dziękuję. Kocham Cię i mam nadzieję, że weny Ci nie zabraknie. Wiec życzę Ci dużo weny zdrowia i szczęścia. Żegnam ten blog :')

    ( Do tego idealnie pasuje to zdjęcie gdzie osoba leży ziemi i podpis: Ten moment kiedy autor książki uśmierca Twojego ulubionego bohatera ) ( wiem to nie książka xd )

    OdpowiedzUsuń
  20. Mialam cichą nadzieje że bedzie happy end. Teraz znowu płakałam. Kocham twoj blog. Ten byl moim ulubionyn. Mam nadzieje ze napiszesz chociaz jeden happy end w ktoryms blogu :). Bede z niecierpliwością czekac na kolejne rozdzialy innych blogow, razem z tym nowym. Kochalam Harr'ego i Rose i myślałam ze beda szczesliwi na ziemi, ale wiem, ze umiescilas ich w niebie oboje i ze sa razem na zawsze. Kocham cie i czekam na inne. (A czy mozesz zrobic taki dodatek z perspektywy jakiegos chlopaka jak sie czul jak Harry sie zastrzelil tam w kostnicy, nie wiem ze uslyszal wystrzal i pobigl tam i zobaczyl go. Nie musi byc krotki (nie musisz tez go pisac). Zrobila bys mi ogromna przyjemnosc. :) ) ILY xx

    OdpowiedzUsuń
  21. Cudo, bałam się że nie będzie nowego rozdziału, s jednak

    OdpowiedzUsuń
  22. Jezu placze
    Ze to koniec i ze to właśnie taki koniec
    Te Fanfiction bylo wspaniale
    Tyle emocji.
    Pokochałam Harrego i Rose
    I czekałam na ich dziecko
    Ale wszystko musial zepsuć Dylan :(
    Wszystko co smutne wydarzyło się przez niego :'<
    Ale będę czytać twoje nowe opowiadanie na 100% dlatego nie zegnam się z tobą:*

    OdpowiedzUsuń
  23. Jak czytałam, to serce biło mi jak szalone. Jeju takie smutne zakończenie :(

    OdpowiedzUsuń
  24. Ryczę :'( Nie spodziewałam się takiego zakończenia, a nowe opowiadanie na 100% będę czytać <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Boże jak ja przy tym płakałam :C W życiu nie spodziewałam się takiego zakończenia. A nowe opowiadanie będzie na pewno super :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K