Nic nie słyszałem poza biciem własnego serca. Waliło jak oszalałe. Podniosłem wzrok i zobaczyłem chłopaka być może w moim wieku. Taki sam wzrost jak ja. Brunet krótko ścięty, o czekoladowych oczach. Wyglądał na szczęśliwego do czasu kiedy mnie nie ujrzał. Uśmiech momentalnie znikną, a zamiast niego pojawiła się wrogość do mojej osoby. Dam sobie rękę uciąć, że go kojarzę. Tylko za cholerę nie mogę sobie przypomnieć skąd. Stałem w samym środku przejścia i ani drgnąłem. Spuścił głowę.
Popchnął mnie ramieniem i stanowczym krokiem kierował się do wyjścia. Obejrzałem się do tyłu, ale zniknął. Prędko wsiadłem do środka i nacisnąłem przycisk, który zabierze mnie na samą górę. Drzwi leniwie się zamknęły. Wychodzi na to, że Louis nie kłamał. Blaszana skrzynia drgnęła i poczułem, jak wznoszę się do góry. Ciekawe co robili, że on był tak bardzo zadowolony. Przecież to oczywiste. Powinienem zareagować i spuścić mu wpierdol, ale nie mogłem się ruszyć. Po prostu nie mogłem. Ciekawe czy ona nadal mnie kocha. Czy nadal mnie pragnie, pożąda tak jak ja jej . W końcu to ja byłem tym pierwszym, który uprawił z nią seks i chce być ostatni. Wiem, jak
ją bardzo skrzywdziłem i dlatego może mnie nienawidzić. Ma do tego prawo. Tylko nie poddam się i będę walczyć. Ten chłopak wygląda, mi podejrzano. Muszę teraz ją mieć na oku. Nie mogę jej stracić. Nie teraz. Nawet jeśli nie chce mnie widzieć, mam to gdzieś. Wyczułem, że winda stanęła. Faktycznie. Drzwi rozsunęły się, a ja niepewnie dałem krok do przodu. Jest tak cicho, że słyszę swój nierówny oddech. Nigdy nie lubiłem tego apartamentu. Wnętrze jest zimne i smutne. Pojawiała się myśl, aby uciec. Dać jej święty spokój raz na zawsze, ale nie ma już odwrotu. Nawet jakbym chciał, to nie mogę. Drzwi od winy się zamknęły, a sama winda ruszyła na dół. Raz się żyje. Szedłem przed siebie. Słychać było moje ciężkie kroki, które odbijały się echem po mieszkaniu. Ona już wie. Doskonale wie, iż tu jestem. Wyłoniłem się z długiego korytarza wprost do salonu. Od razu dostrzegłem jej sylwetkę. Stoi przy oknie patrząc na panoramę miasta. O tej porze roku już zaczyna się ściemniać, ale jest okres świąteczny. Prawie wszystkie wieżowce są przystrojone jakimiś kolorowymi lampkami. Ręce ma skrzyżowane z przodu na klatce piersiowej i chociaż jest odwrócone w moją stronę tyłem, to wiem, że ma w oczach łzy. Zbliżyłem się do niej i stanąłem o bok. Dołączyłem do podziwiania widoków. Jedyna rzecz jaka spodobała mi się w tym miejscu. Dlatego kupiłem ten apartament. Nie spojrzałem się na nią w ogóle. Włożyłem dłonie do kieszeni. Minęło trochę czasu, nim przerwałem tę niemiłosierną ciszę.
- Piękny widok, nieprawdaż? -spojrzałem na nią.
Powoli napawałem się jej osobą, ale natychmiast spostrzegłem, że dolna warga jej drga. Powstrzymuje płacz. Nic się nie zmieniła z wyglądu. Och moja Rose. Taka bezbronna i niewinna. Ile dałbym, aby ją teraz przytulić i wpleść dłonie w jej włosy. Zaciągnąć się jej zapachem i wyszeptać do ucha jak ją bardzo kocham, po czym przegryźć płatek. Gładzić jej delikatną skórę i tulić do swojego nagiego torsu. Nawet zaprzedałbym duszę diabłu, gdyby było to możliwe. Widzę, jaką trudność sprawia jej wypowiedzenie jednego słowa. Wzięła głęboki wdech i zacisnęła zęby.
- Cudny. -wyszeptała.
Nie spojrzała się na mnie, choć wiem, iż chce. Też tego chce. Pragnę znów poczuć jej wzrok na sobie. Jest silna, ale nie dość, aby mnie powstrzymać. Złapałem ją za podbródek i zmusiłam, aby spojrzała na mnie. Po moim ciele przeszły dreszcze. Brakowała mi tego. Po czym zobaczyłem oczy pełne tęsknoty za.. ukochanym. Nadal mnie kocha, widzę i przede wszystkim czuję to. Powieki jej opadły, a następnie łzy zaczęły spływać po policzkach. Nie wytrzymała. Moje biedne serce też nie wytrzymuje. Boli. Nigdy nie lubiłem jak płacze. Zacząłem zmniejszać odległość pomiędzy naszymi twarzami. Powoli wplotłem jedną rękę w jej włosy i delikatnie musnąłem wargami jej rozgrzane usta. Właśnie miałem pocałować brunetkę, ale migiem się odsunęła. Cholera.
* Oczami Rose *
Bardzo ciężko było mi to zrobić, ale musiałam. Łaknę poczuć jego usta na swoich, ale muszę być silna. Co on sobie myśli? Rzucę mu się w ramiona, po czym wszystko wybaczę? Nie tym razem Styles. Jakoś opanowałam się i przestałam szlochać. Otworzyłam oczy i napotkałam się ze zdziwieniem u niego. Nie jestem łatwa, a on doskonale o tym wie. Domyśliłam się, że przyjedzie, to było do przewidzenia. Cała drżę i to przez niego. Co on ma takiego w sobie? Próbuje od dawna to rozgryźć i nie mogę. Westchnął głośno i z powrotem schował dłonie w kieszenie od spodni.
- No tak. -burknął pod nosem.
- Przecież jesteś zajęta. -zaśmiał się.
Kretyn. Jeśli on naprawdę uwierzył w to. Chwila, chwila w końcu on również ma kogoś. To znaczy, ja nie mam. Dylanowi powiedziałam, że muszę wszystko dokładnie przemyśleć. Tylko niech mnie Styles bardziej wkurwi, a chętnie z niej skorzystam.
- Ty również. -fuknęłam.
- Przestań! Oboje wiemy, że nikogo nie mam Rose. -zbulwersował się.
- Czego chcesz? -przeszłam do sedna.
Nie mam zamiaru bawić się w zgadywanki. Niech powie, po co tu przyszedł. Nie mam sił na żadne kłótnie, źle się czuję. Nie mówiąc jak w jego obecności. Jestem skrępowana i ciągle czuje jego wzrok na sobie.
ją bardzo skrzywdziłem i dlatego może mnie nienawidzić. Ma do tego prawo. Tylko nie poddam się i będę walczyć. Ten chłopak wygląda, mi podejrzano. Muszę teraz ją mieć na oku. Nie mogę jej stracić. Nie teraz. Nawet jeśli nie chce mnie widzieć, mam to gdzieś. Wyczułem, że winda stanęła. Faktycznie. Drzwi rozsunęły się, a ja niepewnie dałem krok do przodu. Jest tak cicho, że słyszę swój nierówny oddech. Nigdy nie lubiłem tego apartamentu. Wnętrze jest zimne i smutne. Pojawiała się myśl, aby uciec. Dać jej święty spokój raz na zawsze, ale nie ma już odwrotu. Nawet jakbym chciał, to nie mogę. Drzwi od winy się zamknęły, a sama winda ruszyła na dół. Raz się żyje. Szedłem przed siebie. Słychać było moje ciężkie kroki, które odbijały się echem po mieszkaniu. Ona już wie. Doskonale wie, iż tu jestem. Wyłoniłem się z długiego korytarza wprost do salonu. Od razu dostrzegłem jej sylwetkę. Stoi przy oknie patrząc na panoramę miasta. O tej porze roku już zaczyna się ściemniać, ale jest okres świąteczny. Prawie wszystkie wieżowce są przystrojone jakimiś kolorowymi lampkami. Ręce ma skrzyżowane z przodu na klatce piersiowej i chociaż jest odwrócone w moją stronę tyłem, to wiem, że ma w oczach łzy. Zbliżyłem się do niej i stanąłem o bok. Dołączyłem do podziwiania widoków. Jedyna rzecz jaka spodobała mi się w tym miejscu. Dlatego kupiłem ten apartament. Nie spojrzałem się na nią w ogóle. Włożyłem dłonie do kieszeni. Minęło trochę czasu, nim przerwałem tę niemiłosierną ciszę.
- Piękny widok, nieprawdaż? -spojrzałem na nią.
Powoli napawałem się jej osobą, ale natychmiast spostrzegłem, że dolna warga jej drga. Powstrzymuje płacz. Nic się nie zmieniła z wyglądu. Och moja Rose. Taka bezbronna i niewinna. Ile dałbym, aby ją teraz przytulić i wpleść dłonie w jej włosy. Zaciągnąć się jej zapachem i wyszeptać do ucha jak ją bardzo kocham, po czym przegryźć płatek. Gładzić jej delikatną skórę i tulić do swojego nagiego torsu. Nawet zaprzedałbym duszę diabłu, gdyby było to możliwe. Widzę, jaką trudność sprawia jej wypowiedzenie jednego słowa. Wzięła głęboki wdech i zacisnęła zęby.
- Cudny. -wyszeptała.
Nie spojrzała się na mnie, choć wiem, iż chce. Też tego chce. Pragnę znów poczuć jej wzrok na sobie. Jest silna, ale nie dość, aby mnie powstrzymać. Złapałem ją za podbródek i zmusiłam, aby spojrzała na mnie. Po moim ciele przeszły dreszcze. Brakowała mi tego. Po czym zobaczyłem oczy pełne tęsknoty za.. ukochanym. Nadal mnie kocha, widzę i przede wszystkim czuję to. Powieki jej opadły, a następnie łzy zaczęły spływać po policzkach. Nie wytrzymała. Moje biedne serce też nie wytrzymuje. Boli. Nigdy nie lubiłem jak płacze. Zacząłem zmniejszać odległość pomiędzy naszymi twarzami. Powoli wplotłem jedną rękę w jej włosy i delikatnie musnąłem wargami jej rozgrzane usta. Właśnie miałem pocałować brunetkę, ale migiem się odsunęła. Cholera.
* Oczami Rose *
Bardzo ciężko było mi to zrobić, ale musiałam. Łaknę poczuć jego usta na swoich, ale muszę być silna. Co on sobie myśli? Rzucę mu się w ramiona, po czym wszystko wybaczę? Nie tym razem Styles. Jakoś opanowałam się i przestałam szlochać. Otworzyłam oczy i napotkałam się ze zdziwieniem u niego. Nie jestem łatwa, a on doskonale o tym wie. Domyśliłam się, że przyjedzie, to było do przewidzenia. Cała drżę i to przez niego. Co on ma takiego w sobie? Próbuje od dawna to rozgryźć i nie mogę. Westchnął głośno i z powrotem schował dłonie w kieszenie od spodni.
- No tak. -burknął pod nosem.
- Przecież jesteś zajęta. -zaśmiał się.
Kretyn. Jeśli on naprawdę uwierzył w to. Chwila, chwila w końcu on również ma kogoś. To znaczy, ja nie mam. Dylanowi powiedziałam, że muszę wszystko dokładnie przemyśleć. Tylko niech mnie Styles bardziej wkurwi, a chętnie z niej skorzystam.
- Ty również. -fuknęłam.
- Przestań! Oboje wiemy, że nikogo nie mam Rose. -zbulwersował się.
- Czego chcesz? -przeszłam do sedna.
Nie mam zamiaru bawić się w zgadywanki. Niech powie, po co tu przyszedł. Nie mam sił na żadne kłótnie, źle się czuję. Nie mówiąc jak w jego obecności. Jestem skrępowana i ciągle czuje jego wzrok na sobie.
- Odzyskać cię Rose. -obwieścił.
Nerwowo przeczesał dłonią włosy. Wstrząsnęło mną to mało powiedziane. Prawie ścięło mnie z nóg i na dodatek zrobiło mi się słabo. Odwróciłam się na pięcie, kierując w stronę kuchni. Bez namysłu ruszył za mną. Jak tylko znalazłam się w kuchni, szybko wyciągnęłam z górnej szafki szklankę, przystawiając do kranu. Zapełniłam naczynie do płowy zimną wodą, a następnie upiłam sporego łyka. Szczerze? Nie pomogło. Podniosłam głowę i zerknęłam na niego. Nie przestał mnie obserwować. Nagle moja podświadomość zaczęła krzyczeć, abym mu oświadczyła, że jestem w ciąży. Nie. Nie zrobię tego. Nie. Nie ma mowy. Najpierw muszę się dowiedzieć, dlaczego mnie porzucił.
- Czemu mnie zostawiłeś ? -byłam ciekawa jego odpowiedzi.
- Dla twojego dobra. Przeze mnie cierpiałaś, ale.. -nim skończył, przerwałam mu.
- Ty jesteś taki głupi czy udajesz? -syknęłam.
Owszem zdarzały się momenty, kiedy się kłóciliśmy i płakałam. Tylko cokolwiek by się stało, kochałam go bardzo mocno. Wiem, że on jest dominatem, dlatego to zaakceptowałam i pogodziłam się z tym faktem. A on ze mną tak po prostu zerwał. Jeśli pomyślał, że to będzie najlepszym rozwiązanie, to się grubo pomylił. Miłość jest trudna, ale razem na pewno dalibyśmy razem. Osobno jesteśmy zgubieni. Cierpiałam i nadal cierpię.
- Jestem głupi. -oznajmił.
No coś ty Styles? Drwiłam z niego w myślach. Na chwilę obecną nie chce go widzieć chociaż tęsknie. Wszystko jest takie trudne. Nie wiem co mam robić. Moja podświadomość nie daje mi spokoju. „On chce cię naprawdę odzyskać! Daj mu szansę!” Zamknij się. Warknęłam na nią. Ruchać mu się chce i tyle.
- Zostaw mnie w spokoju. -wyszeptała bliska kresu wytrzymałości.
- Nie. -natychmiast odpowiedział.
- Jesteś zwykłym sukinsynem! -wrzasnęłam.
Nawet nie wiem, czemu to zrobiłam, ale niestety jest to prawdą. Nie wytrzymałam, wybuchłam ponownie płaczem.
- Jeśli obrażanie mnie ci pomoże, to śmiało. -zadeklarował.
- Wiesz, jak się poczułam, kiedy ze mną zerwałeś? Jak nic nie warta i nie potrzeba dziwka! -krzyknęłam.
Patrzyłam mu cały czas w oczy, ale dalej nie mogłam przez łzy. Nie miałam sił. Pozwoliłam, aby powieki opadły. Usłyszałam, jak ruszył i sekundę później poczułam jego rozgrzane ręce wokół mojej talii. Jego dotyk sprawił, że dostałam gęsiej skórki, a wszystkie mięśnie zacisnęły się od podniecenia.
- Jeszcze raz nazwiesz się dziwką, a przełożę cię przez kolano i zleję. -wyszeptał.
- Puść mnie. -poprosiłam go, becząc.
Musi to zrobić, bo w innym wypadku ulegnę mu. A tego bym nie chciała. Niech trochę zawalczy o mnie. Postara się i pokaże, iż jest lepszy od Dylana.
- Nie. -wyczułam jego usta na zagłębieniu w mojej szyi.
Boże daj mi siłę. Zaczęłam modlić się w duchu. Obdarowywał mnie mokrymi całusami. Powoli kierował się w stronę ramienia, zsuwając z niego materiał. To nie w porządku. Łatwo się podniecam, a to doprowadzi mnie do zguby. Jeszcze bardziej zaczęłam drżeć. Szybko złapałem jego dłonie własnymi, próbując uwolnić się z uścisku, ale na nic. Pogorszyłam swoją sytuacje tym iż wierciłam się pupą przy jego członku. Czułam, narastając erekcję w jego spodniach.
- Och.. Harry proszę, puść mnie. -błagałam go.
Niespodziewanie przestał, ale nie wypuścił mnie i nadal mocno tulił.
- Przypominać ci, że należysz do mnie. -zamruczał mi koło ucha.
Przegryzł brutalnie płatek mego ucha i odszedł ode mnie. Zostawiając w taki stanie. Prawie upadłam, ale prędko podparłam się zimnego blatu kuchennego. On może robić ze mną wszystko, co mu się żywnie podoba i doskonale wie o tym. Dlatego muszę mu pokazać, jaką zimną suką potrafię być. Gdy tylko doprowadziłam się do normalności, odwróciłam się w jego stronę. Opierał się o szafki, patrząc na mnie z przymrużonymi oczami.
- Wynoś się stąd. -syknęłam.
Zaśmiał się, ukazując swoje dołki w policzkach, ale tym razem to na mnie nie podziała.
- Czyli to prawda, że masz innego. -spoważniał.
Momentalnie jego mimika się zmieniła. Na twarzy zagościła zazdrość i wściekłość. Och wiedziałam, że Louis mu wszystko przekaże. Inaczej bym nie pocałowała Dylana. Teraz wiem na przyszłość, iż nie wolno mu ufać. Nie zaprzeczę. Pobawię się trochę Stylesem. Niech pocierpi za to wszystko, co mi zrobił. Zresztą muszę przemyśleć, to czy naprawdę chce do niego wracać. Po tym wszystkim, jeśli jeszcze raz złamie mi serce, to ono nie wytrzyma. Pęknie na małe kawałeczki i nie będzie można już tego nigdy naprawić. Na razie nic mu nie będę mówić o dziecku. Rozumiem, że to jego i powinien wiedzieć, ale miał mnie gdzieś przez tyle miesięcy. Więc parę dni w tą czy tamtą nie zrobi żadnej różnicy.
- Może. -uśmiechnęłam się diabelsko.
Zauważyłam, jak jego tęczówki poczerniały. Tylko nie to. Odepchnął się od blatu i podszedł do mnie. Spuściłam głowę, bojąc się dalszego ciągu wydarzeń. A jak mnie uderzy? Przez moją głowę przebiegła taka myśl. Powoli zaczynałam żałować tego, że nie zaprzeczyłam.
Ciąg dalszy nastąpi..
Od Autorki:
Nerwowo przeczesał dłonią włosy. Wstrząsnęło mną to mało powiedziane. Prawie ścięło mnie z nóg i na dodatek zrobiło mi się słabo. Odwróciłam się na pięcie, kierując w stronę kuchni. Bez namysłu ruszył za mną. Jak tylko znalazłam się w kuchni, szybko wyciągnęłam z górnej szafki szklankę, przystawiając do kranu. Zapełniłam naczynie do płowy zimną wodą, a następnie upiłam sporego łyka. Szczerze? Nie pomogło. Podniosłam głowę i zerknęłam na niego. Nie przestał mnie obserwować. Nagle moja podświadomość zaczęła krzyczeć, abym mu oświadczyła, że jestem w ciąży. Nie. Nie zrobię tego. Nie. Nie ma mowy. Najpierw muszę się dowiedzieć, dlaczego mnie porzucił.
- Czemu mnie zostawiłeś ? -byłam ciekawa jego odpowiedzi.
- Dla twojego dobra. Przeze mnie cierpiałaś, ale.. -nim skończył, przerwałam mu.
- Ty jesteś taki głupi czy udajesz? -syknęłam.
Owszem zdarzały się momenty, kiedy się kłóciliśmy i płakałam. Tylko cokolwiek by się stało, kochałam go bardzo mocno. Wiem, że on jest dominatem, dlatego to zaakceptowałam i pogodziłam się z tym faktem. A on ze mną tak po prostu zerwał. Jeśli pomyślał, że to będzie najlepszym rozwiązanie, to się grubo pomylił. Miłość jest trudna, ale razem na pewno dalibyśmy razem. Osobno jesteśmy zgubieni. Cierpiałam i nadal cierpię.
- Jestem głupi. -oznajmił.
No coś ty Styles? Drwiłam z niego w myślach. Na chwilę obecną nie chce go widzieć chociaż tęsknie. Wszystko jest takie trudne. Nie wiem co mam robić. Moja podświadomość nie daje mi spokoju. „On chce cię naprawdę odzyskać! Daj mu szansę!” Zamknij się. Warknęłam na nią. Ruchać mu się chce i tyle.
- Zostaw mnie w spokoju. -wyszeptała bliska kresu wytrzymałości.
- Nie. -natychmiast odpowiedział.
- Jesteś zwykłym sukinsynem! -wrzasnęłam.
Nawet nie wiem, czemu to zrobiłam, ale niestety jest to prawdą. Nie wytrzymałam, wybuchłam ponownie płaczem.
- Jeśli obrażanie mnie ci pomoże, to śmiało. -zadeklarował.
- Wiesz, jak się poczułam, kiedy ze mną zerwałeś? Jak nic nie warta i nie potrzeba dziwka! -krzyknęłam.
Patrzyłam mu cały czas w oczy, ale dalej nie mogłam przez łzy. Nie miałam sił. Pozwoliłam, aby powieki opadły. Usłyszałam, jak ruszył i sekundę później poczułam jego rozgrzane ręce wokół mojej talii. Jego dotyk sprawił, że dostałam gęsiej skórki, a wszystkie mięśnie zacisnęły się od podniecenia.
- Jeszcze raz nazwiesz się dziwką, a przełożę cię przez kolano i zleję. -wyszeptał.
- Puść mnie. -poprosiłam go, becząc.
Musi to zrobić, bo w innym wypadku ulegnę mu. A tego bym nie chciała. Niech trochę zawalczy o mnie. Postara się i pokaże, iż jest lepszy od Dylana.
- Nie. -wyczułam jego usta na zagłębieniu w mojej szyi.
Boże daj mi siłę. Zaczęłam modlić się w duchu. Obdarowywał mnie mokrymi całusami. Powoli kierował się w stronę ramienia, zsuwając z niego materiał. To nie w porządku. Łatwo się podniecam, a to doprowadzi mnie do zguby. Jeszcze bardziej zaczęłam drżeć. Szybko złapałem jego dłonie własnymi, próbując uwolnić się z uścisku, ale na nic. Pogorszyłam swoją sytuacje tym iż wierciłam się pupą przy jego członku. Czułam, narastając erekcję w jego spodniach.
- Och.. Harry proszę, puść mnie. -błagałam go.
Niespodziewanie przestał, ale nie wypuścił mnie i nadal mocno tulił.
- Przypominać ci, że należysz do mnie. -zamruczał mi koło ucha.
Przegryzł brutalnie płatek mego ucha i odszedł ode mnie. Zostawiając w taki stanie. Prawie upadłam, ale prędko podparłam się zimnego blatu kuchennego. On może robić ze mną wszystko, co mu się żywnie podoba i doskonale wie o tym. Dlatego muszę mu pokazać, jaką zimną suką potrafię być. Gdy tylko doprowadziłam się do normalności, odwróciłam się w jego stronę. Opierał się o szafki, patrząc na mnie z przymrużonymi oczami.
- Wynoś się stąd. -syknęłam.
Zaśmiał się, ukazując swoje dołki w policzkach, ale tym razem to na mnie nie podziała.
- Czyli to prawda, że masz innego. -spoważniał.
Momentalnie jego mimika się zmieniła. Na twarzy zagościła zazdrość i wściekłość. Och wiedziałam, że Louis mu wszystko przekaże. Inaczej bym nie pocałowała Dylana. Teraz wiem na przyszłość, iż nie wolno mu ufać. Nie zaprzeczę. Pobawię się trochę Stylesem. Niech pocierpi za to wszystko, co mi zrobił. Zresztą muszę przemyśleć, to czy naprawdę chce do niego wracać. Po tym wszystkim, jeśli jeszcze raz złamie mi serce, to ono nie wytrzyma. Pęknie na małe kawałeczki i nie będzie można już tego nigdy naprawić. Na razie nic mu nie będę mówić o dziecku. Rozumiem, że to jego i powinien wiedzieć, ale miał mnie gdzieś przez tyle miesięcy. Więc parę dni w tą czy tamtą nie zrobi żadnej różnicy.
- Może. -uśmiechnęłam się diabelsko.
Zauważyłam, jak jego tęczówki poczerniały. Tylko nie to. Odepchnął się od blatu i podszedł do mnie. Spuściłam głowę, bojąc się dalszego ciągu wydarzeń. A jak mnie uderzy? Przez moją głowę przebiegła taka myśl. Powoli zaczynałam żałować tego, że nie zaprzeczyłam.
Ciąg dalszy nastąpi..
Od Autorki:
Nie wiem, co sądzę o tym rozdziale. Znów nie ma seksu, bijatyki itp. Więc jeśli ktoś uważa, że rozdział jest nudny, do dupy itp. Przepraszam. Ahh w końcu się spotkali, a Harry zobaczył Dylana i.. kojarzy go. Jak myślicie, kim on tak naprawdę jest? Jakie ma zamiary wobec niewinnej Rose? Czy Styles uderzy ją? Piszcie śmiało, bo naprawdę potrzebuje waszych komentarzy.
Do następnego!
Przepraszam, jak są błędy.
Jeśli przeczytałeś/aś -Skomentuj!!
Na pewno nie uderzy...
OdpowiedzUsuńDylan pewnie chce się zemścić na Stylesie.
PIERWSZA <3 CUDOOWNE <3 NEXT <3
OdpowiedzUsuńNo nie za bardzo :D pierwsza nie byłaś koleżanko xD
UsuńKocham cie i tego bloga *___* jestes najlepsza na całym swiecie <3333333
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny! Jestem ciekawa dalszego przebiegu wydarzeń.Super piszesz!
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńAaaaaaa zarabist rozdzial (z tym Dylanem cos jest nie chalo , i on nie może jej uderzyć .za bardzo ja kocha :*:*:*:*:******
OdpowiedzUsuńNiech Harry będzie z Rose <3 A Dylan niech spieprza ! :) Kocham
OdpowiedzUsuńPopieram ~Harzynka ^^
Usuńświeetny!
OdpowiedzUsuńświetny <3
OdpowiedzUsuńNieeee, chyba jej nie uderzy... zmienił się :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem Dylan ma brudne myśli i nieciekawe zamiary wobec Rose...
Oby Harry się postarał i ochronił Rose <3
Ona nie może znowu stracić dziecka! Co to to nie :* <333
Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału <333
Cudowny mam nadzieję, że Hazza wróci do Rose..., czekam na następny i mam nadzieję, że nie skończysz w TAKIM MOMENCIE... pozdrwiam :)
OdpowiedzUsuńOgólnie to Ja Cię kocham i twoje opowiadania również . Ale zabiłabym Cię za to że KOŃCZYSZ W NIEODPOWIEDNICH MOMENTACH NO TAK NIE MOŻNA !!!
OdpowiedzUsuńSadzę że Dylan jest z jakiegoś gangu który jest wrogiem Harrego.. I chce skrzywdzić Rose, po to żeby się odpłacić Harremu.. Harry nie uderzy Rose.. Rozdział bardzo to bardzo ciekawy czekam na next :D
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńMatchno *O* ZAje rozdiał! Rose jest wredna -,- ,ale w sumie to troche ma raci. ona też przecież ciepiała c'nie?Oby Hazz jej nic nie zrobił ( i dziecku też). Boże, kiedy on bedą w końcu razem? Postaraj się Harry, postaraj :3. Wierzymy w cb xd <3
OdpowiedzUsuń~Harzynka ^^
Omg niesamowity rozdział nie mogę się doczekać następnego ps myślę że Dylan ma coś wspólnego z jakimś gangiem
OdpowiedzUsuńŚwietny :-)
OdpowiedzUsuńJuż wiem! Dylan jest tym złym i będzie chciał wykorzystać Rose! A Styles ją ochroni! <3
OdpowiedzUsuńRozdzial jest swietny prosze szybko next bo nie wytrzymam <3
OdpowiedzUsuńCudownie jest po tygodniu mordęgi móc przeczytać takie opowiadanie.
OdpowiedzUsuńMam tu na myśli twój takent do tworzenia napięcia, akcji, i to BEZ sekse, bijatyk, przemocy itp, brawa serio wow.
Harry: co on ma w sobie no?!!! Bo ja tak samo jak Rose nie mogę mu się oprzeć. Jest cudowny zwalcza swoje demony by z nią być
Rose: kocham tą dziewczynę, nie owija w bawełnę, jest stanowcza, a jednocześnie delikatna i niewinna. Chociaż kurde sadystka, niech nie męczy mi ukochanego :'(
Tak czy inaczej nawet nie wiesz jak teudno jest funkcjonować gdy wiem że nie są razem, boże, co chwila sprawdzam czy może czasem szybciej nie dodała rozdziału, zastanawiam się nad ich losamj itd. Rozbrajajace, i weź tu człowieku skup się na nauce.
To jak balsam na moje serduszko, jest trudny czas gdy emocje, nerwy itd są na skraju i gdy wiem że wejdę tu oni są razem to automatycznie staje się spokojniejsza i szczęśliwsza... i myślę że nie jestem jedyna.
Oh moja droga, bądź miłościwa i nie pozwól tej dwójce już kiedykolwiek cierpieć.
Kurde zazdroszcze im siebie. *ja też tak chce* oby los dał mi kiedyś pokochać taką miłością.
xxxx skarbie i kc *moja bohaterko*
Weny, weny, szczęścia, Cudownie jest po tygodniu mordęgi móc przeczytać takie opowiadanie.
Mam tu na myśli twój takent do tworzenia napięcia, akcji, i to BEZ sekse, bijatyk, przemocy itp, brawa serio wow.
Harry: co on ma w sobie no?!!! Bo ja tak samo jak Rose nie mogę mu się oprzeć. Jest cudowny zwalcza swoje demony by z nią być
Rose: kocham tą dziewczynę, nie owija w bawełnę, jest stanowcza, a jednocześnie delikatna i niewinna. Chociaż kurde sadystka, niech nie męczy mi ukochanego :'(
Tak czy inaczej nawet nie wiesz jak teudno jest funkcjonować gdy wiem że nie są razem, boże, co chwila sprawdzam czy może czasem szybciej nie dodała rozdziału, zastanawiam się nad ich losamj itd. Rozbrajajace, i weź tu człowieku skup się na nauce.
To jak balsam na moje serduszko, jest trudny czas gdy emocje, nerwy itd są na skraju i gdy wiem że wejdę tu oni są razem to automatycznie staje się spokojniejsza i szczęśliwsza... i myślę że nie jestem jedyna.
Oh moja droga, bądź miłościwa i nie pozwól tej dwójce już kiedykolwiek cierpieć.
Kurde zazdroszcze im siebie. *ja też tak chce* oby los dał mi kiedyś pokochać taką miłością.
xxxx skarbie i kc *moja bohaterko*
Weny, weny, szczęścia, miłości i jescze raz weny i jescze raz weny
Przepraszam ze te powtórzenie, jakiś błąd w tel ; (
UsuńStawiam że Dylan to osoba z drugiego gangu ... Jasne że jej nie uderzy , nie nie ,nie na to jeszcze zawcześniej
OdpowiedzUsuńWieszco dziewczyno moje nerwy potraktowałaś tak że szkoda gadać JESTEŚ SUPER RAZEM Z TWOIMI BLOGAMI XOXO
TYDZIEŃ TO ZA DŁUGO
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Ingą Czajkowską. Tydzień to za DŁUGO !!!!!!!!!!!! Ps pozdrowionka z Warmii i Mazur :)
UsuńRozdział jest genialny.
OdpowiedzUsuńŚwietny !!! Harry jej nie uderzy nie moze !!!! A co do Dylana to ja od tej jego rozmowy telefonicznej poderzewalam że on chce dopiec Harr'emu i beda jakimis wrogami !!!!! Rozdzial swietny !!!!! Kocham !!!♡
OdpowiedzUsuńJeju piekne oby jej nie uderzył kocham to co piszesz i mam to w dupie, że nie ma seksu ani innego takiego piekne kocham cie za to <3 czekam na next
OdpowiedzUsuńmysle ze hazz jej nie uderzy a dylan to jakis koles ktory robi czarne interesy a tak na prawde udaje slodkiego chlopca a jest chujem i mam nadzieje ze oni sie pogodza
OdpowiedzUsuńTo wcale nie jest nudne! Boże, i znowu w takim momencie! Czekam na kolejne!
OdpowiedzUsuńPS. Żyję od rozdziału do rozdziału. Normalnie wchodzę tutaj codziennie i tylko sprawdzam czy jest nowe! :D Jesteś cudoooowna!
wowow! llofffciam boskie ! :D
OdpowiedzUsuńTo jest ZAJEBISTE!!!!! Loffciam cię i twojego bloga!!!! Ale czemu w takim momencie??????!!!!!!! Tak czy siak masz wspaniały talent. Życzę weny. Pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńOby jej nie uderzył. :)
OdpowiedzUsuńAle Z-A-J-E-B-I-S-T-Y ROZDZIAŁ!!!
OdpowiedzUsuńi tak serio płakaLam razem z Rose :')
ja chce już NEXT !!!
Jejciu świetny , boski awww *-*
OdpowiedzUsuńNie no, nie moze jej uderzyc, gdyby to zrobil by już nie mial szans z nia , ona już przestalaby go kochac i w najgorszym przypadku mogloby się cos stac dziecku :/
OdpowiedzUsuńA Dylan, moze ma jakies niedokonczone sprawy ze Stylesem,albo chce się na nim zemscic,ale tak szczerze mi tez on od pocztku nie pasowal :/
Mam nadzieje ze w koncu Rose wroci do Harrego a Dylana odstawi na boczny tor xd
Super rozdzial :3
Cudowny <3
OdpowiedzUsuńŚwietny ale zA krotki :( szkpda ze takie krotkie i raz w tygodniu ale rozumiem masz szkole wogole zycie prywatne i ciesze sie ze nawet jesli takie krotkie i raz w tygodniu to i tak piszesz mi sie bardzo podoba rozdzial nw jak inni ale mi tak:**** weny
OdpowiedzUsuńCudowny! Niech oni do sb wrócą!
OdpowiedzUsuńI Rose powinna mu o ciąży powiedzieć. I głupia czemu nie zaprzeczyłaś! Boże głupia Rose.
Czekam na następny!
Buziaki :*
A.
Boski..:*
OdpowiedzUsuńjest boski jak każdy inny :* matko niech mu powie o dziecku :D nie uderzyjaj ;)
OdpowiedzUsuńharry ją nie uderzy no chyba że jest aż talim palantem dylan może pochodzić z innego gangu
OdpowiedzUsuńDrżą mi ręce jak czytam to i łzy same napływają mi do oczu jesteś świetna
OdpowiedzUsuńOMG!!! ŚWIETNY! normlanie sie doczekac nie mogłam!! love,love,love!<3<3<3 zapraszam również do mnie: my-live-is-horrible.blogspot.com (KOMENTOWAĆ!!! :D)
OdpowiedzUsuńJezus Kochammmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm! Tak długo czekałam i bummmmmm! Jakiś taki krótki ten rozdział ale cudny <3
OdpowiedzUsuńA ja uważam że albo ją uderzy albo w ostatnim momencie się powstrzyma. Rozdział jest fantastyczny! Czekam nn
OdpowiedzUsuńNiech on mu powie o dziecku on musi to wiedziec !!!
OdpowiedzUsuń♥ ♥ ♥ ! Harry i Rose mają być razem! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńNie uderzy jej, Dylana nie lubię od początku i zdania nie zmienię :D Powinna mu powiedzieć o ciąży :)) Rozdział nie jest nudny, jest emocjonujący <3
OdpowiedzUsuńJezu niech ten Dylan wypierda*a :P
OdpowiedzUsuńNiech Rose wróci do Harrego no <3
Jeżeli Styles uderzy Rose to go wykastruje
OdpowiedzUsuńhahah dobre :D xD nie no te ich dziecko wtedy bedzie mialo ojca bez jaj...no, bez jaj! haahh xDD
UsuńHahahahhahaha XD
UsuńPIĘKNE ... DASZ ZDJĘCIE STYLESA NA FB ALBO COŚ ŻEBY ZAPISAĆ
OdpowiedzUsuńCudo ! ;) moim zdaniem Harry jej nic nie zrobi, kocha ja, zmienił sie.Dylan jest chyba w jakimś gangu, on specjalnie chce wkręcić sie w życie Rose, a potem coś wymyśli. Powie mu o ciąży ale nie teraz. Kocham <3 K.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! Mam nadzieję, że Harry nic jej nie zrobi. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
Ps ; zapraszam do siebie
http://magicznaszarokolorowarzeczywistosc.blogspot.com/
Nie przejmuj się, że nie ma TAKICH scen XD To nawet dobrze, życie nie polega tylko na tym. Czekam na next <3
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM DO MNIE: http://best-mistake-harry-styles-ff.blogspot.com/
Harry na pewno jej nie uderzy a co do Dylana to myślę że chce się za cos zemścić na Harrym. Rozdział zajebisty mam nadzieję że wrócą do siebie. Czekam na next.
OdpowiedzUsuń@agusia5757
Ten rozdział jest piękny jak i wszystkie inne strasznie mnie po chłonęło twoje opowiadanie jest śliczne !!!! <3 <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział <3
KOOOOCHAAM JEZUUU <3 TEN FF JESTT NAAJLEPSZY !
OdpowiedzUsuń<3<<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<33<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział! <3 z niecierpliwością czekam na nexta! :)
OdpowiedzUsuńw wolnej chwili zapraszam od siebie http://wind-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
trochę zawiodłam się na tym rozdziale..
OdpowiedzUsuńi nie chodzi to o to że nie było sexu ani bijatyk
i nie uważam żeby był nudny ale ten rozdział był zdecydowanie za krótki i to trochę go zniszczyło tą dramaturgię.... wpakowałaś w niego trochę za mało emocji tak troszkę sucho on wchodzi ona mówi żeby się wynosił on ją całuje ona się nie poddaje i koniec.
brakowało mi opisu emocji Rose tych wszystkich rozterek może wspomnień?
jednak udało ci się doprowadzić do tego że zaszkliły mi się oczy i jeszcze chwila....i tej chwili zabrakło.
ale wiedz że cie kocham i że cudownie piszesz i to tylko takie moje uwagi :)
czekam na następny :)
(a jak Harry ją uderzy to ja pierdolnę mój laptop albo wyładuję się na czymś innym i najprawdopodobnie napisze bardzooo długii bez sensowny komentarz o moich zjebanych emocjach (jeżeli oczywiście mój laptop nadal będzie działać))
tia...ale wiem że tego nie zrobi więc moja psychika na razie pozostanie w normie (mniej więcej) bo ten rozdział ugh...ten ff ugh...rozwala mi psychikę
i za to cię kocham <3
Mi osobiście bardzo podobają się takie rozdziały. O uczuciach.
OdpowiedzUsuńJesss git :)
zajebiste x
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń